Co ma wspólnego ciężki plecak z kolacją dla przyjaciół?

Lubię gotować. Bardzo często gotowanie sprawia mi przyjemność i lubię karmić moją rodzinę. Oczywiście nie zawsze – bo czasami zwyczajnie nie mam do tego głowy i potrzebuję łatwości – wtedy z radością zjem posiłek przygotowany przez kogoś innego albo kupiony. Ale w moim gotowaniu jest jedna rzecz, której nie lubię. Nie sprawia mi przyjemności, za grosz: nie lubię gotować dla gości.

Przez lata mnie to spinało, więc proszone kolacje nie są tym, z czym kojarzą mnie znajomymi. A wiesz, czemu, lubiąc gotować nie lubię gotować dla innych? Bo chcę ugotować PERFEKCYJNIE. Chcę ugotować tak, żeby każdy powiedział: Mava, to jest świetne! I, mimo że moje kiedyś gigantyczne zamiłowanie do perfekcji poleciało w kosmos, akurat ten element świetnie się mnie trzyma. Wyskoczył już wielokrotnie z rakiety, którą wysyłałam w kosmos moje wszystkie „muszę” i „powinnam”. Trzyma mnie w poczuciu, że powinnam lepiej i że robię to niewystarczająco. Więc nie lubię gotować dla gości i już. Nadal zawsze wydaje mi się, że mi nie wyszło (chociaż wszyscy wszystko zjadają), że mogło być dużo lepiej (a przecież nikt się nie zatruł!) I mam na końcu języka te przeprosiny, że coś się nie udało.

Znasz to? Pewnie u ciebie to nie jest gotowanie, pewnie coś innego. Coś, co trzyma cię za gardło i mówi: zrób to lepiej. Możesz lepiej. Postaraj się bardziej. Tak jest niewystarczająco.

Jeśli starasz się wszystko zrobić perfekcyjnie i na 100 procent, to pewnie wiesz, ile cię to kosztuje. I mówię tu o różnych kosztach: oczywiście czas, bo zrobić dobrze to poświęcić więcej czasu. Ale też o emocjach. Bo nie zawsze nam się udaje tak, jak byśmy chciały. Bo czasem życie układa się inaczej. Bo czasem coś zwyczajnie nie chce współpracować, psuje się. Mimo naszych najszczerszych chęci i kolejnych prób. Znasz to? Ile wtedy pary idzie w gwizdek?


A teraz zajrzymy pod kolejny „płaszczyk” tej cebulki ;) Emocje. Spięcie. Ciśnienie. Trema – bo starałam się tak bardzo, ale czy jest NA PEWNO IDEALNIE? Poczucie bycie ocenianą – bo przecież ja TO widzę, to inni na pewno też to widzą, prawda?

Ile nosisz w swoim plecaku perfekcji? Czy masz jeszcze siłę go nosić?

O ile łatwiej, by ci się żyło, gdybyś nie musiała wszystkiego robić perfekcyjnie? Ile zmartwień by zniknęło ot tak, ja za dotknięciem czarodziejskiej różdżki?

I niezależnie od tego, czy zrobiłaś teraz szybki rachunek, czy wolisz tam nie zaglądać – pewnie wiesz, ile możesz zrzucić z pleców. Nie musisz podliczać tego z ołówkiem w ręku, żeby widzieć, ile cię kosztuje twój perfekcjonizm.

I tu wchodzi pewne przekonanie, które sprawia, że nawet kiedy coś nam przeszkadza, to wolimy się za to nie zabierać. To przekonanie brzmi: zmiana jest trudna. A jej rozdziały brzmią: cierp, jak chcesz mieć lepiej. Staraj się ponad siły i tak dalej i tak dalej, pewnie to doskonale znasz. Więc uwaga, stukam młoteczkiem w gliniane nogi tych przekonań: to nie jest prawda. Nie musisz „pokonywać siebie”, cierpieć i posypywać ran solą. Te czasy mamy już sobą, dziękujemy, zamykamy drzwi. Teraz jesteśmy w rozdziale ROZPUSZCZANIE.

Czym jest rozpuszczanie? Delikatnym znikaniem. Samoistnym. Bezbolesnym. I jeśli chcesz mnie teraz zapytać: ale Mava, jak to? Że zmiana przyjdzie sama? Opowiadasz nam tu bajki?

Nie, opowiadam o tym, co zmienia odpoczynek z jogą nidrą. Chcę ci opowiedzieć o tym, że kładąc się regularnie na nidrę nie tylko dbasz o odpoczynek, ale rozbrajasz w sobie różne tematy. Tak, temat perfekcjonizmu też! Jak to działa? Mogłabym napisać magia i pewnie dużo osób by mi uwierzyło, ale to nie jest magia :) To łączenie kropek.

Odpoczywając z nidrą wracasz do siebie. Odkrywasz siebie tę prawdziwą. Tę, która wie i rozumie. Tę, która nie musi zrobić wszystkiego perfekcyjnie, żeby poczuć, że jest ok. Bo odkrywasz, że jesteś cudem taka, jaka jesteś. Tak, już teraz.

Nie musisz dążyć do żadnego ideału. Nie musisz się zmieniać. I wiesz, co następuje wtedy? Wtedy się zmieniasz! Bo widzisz świat inaczej. Bo masz w sobie więcej miłości dla siebie i innych. W tej miłości mieszczą się twoje sukcesy i porażki – tak samo ważne i cenne. W tej miłości mieści się przyzwolenie na pomyłki, upadki i porażki. W tej miłości mieści się poczucie, że Wszechświat jest niezwykle przyjaznym miejscem. A jeśli tak jest, to czy wciąż będziesz chciała robić coś ponad siły? Coś, co kosztuje cię dużo więcej, niż byś chciała? Zrobione jest dużo lepsze od perfekcyjnego. I daje dużo więcej radości z życia.

Mój zachwyt nad jogą nidrą chyba nigdy nie będzie mieć końca. Czy zachwyca też ciebie?

Jeśli jeszcze nie próbowałaś, albo znasz kogoś, komu jest potrzebny odpoczynek z nidrą, TUTAJ czeka darmowa nidra dla każdej kobiety, która chce spróbować.

Mava

Previous
Previous

30 sekund na powrót do siebie

Next
Next

Dlaczego joga nidra jest idealna dla nas - kobiet XXI wieku i czasów pandemii?